Podszedłem do karczmarza po piwo. Chwilę później wróciłem do towarzyszy z dzbanem i trzema okutymi bawolimi rogami. Sorry, że akurat piwo, ale wtedy piwo to był napój, lek, bóstwo, jedzenie i właściwie wszystko inne xD
Usiadła unosząc brwi. Bawiło ją takie zachowanie, może po prostu za długo była psem. Nie pochodziła z jakiejś biednej rodziny i całe życie do czasu ugryzienia uczono ją na damę, dobrą żonę. Zmiana zamiast przekleństwa okazała się wybawieniem.